WYWIAD Z KS. PAWŁEM BUCKIM SJ – pierwszym proboszczem parafii św. Stanisława Kostki w Wasilkowie

– Czy Ojciec mógłby podzielić się z nami pierwszym wspomnieniem przyjazdu do Białegostoku?

Pierwsze wspomnienie związane z Białymstokiem to doświadczenie wielkiej, pięknej gościnności. Kiedy przyjechaliśmy, ja i ks. Łukasz Wysocki, do domu jezuitów na Południową, to zostaliśmy przyjęci przez o. Henryka Droździela i wspólnotę lokalną WŻCh niezwykle gościnnie. To moje pierwsze doświadczenie gościnności i troski o drugiego człowieka potwierdzało się przez mój cały trzyletni pobyt tutaj.

– Ojciec z urodzenia jest warszawiakiem, harcerzem, duszpasterzem akademickim (KUL – Lublin) i nagle otrzymuje wezwanie wyjazdu na Podlasie, by organizować życie nowej parafii jako proboszcz. Jak Ojciec przyjął te wyzwanie?

Na pewno, kiedy ojciec prowincjał wyznaczył mnie na tę funkcję, to miałem duży pokój i radość. Gdy zakon nas posyła, to osobiście doświadczam, jak realizuje się posłuszeństwo, moje śluby zakonne, kiedy wykonuję to, do czego jestem posłany. Na samym początku trudne było to, że nie miałem doświadczenia w prowadzeniu pracy parafialnej, zwłaszcza części administracyjnej. Jeśli chodzi o sakramenty, prowadzenie wspólnot i grup, to doświadczenie duszpasterstwa akademickiego bardzo dużo mi dało. Natomiast tę część administracyjną musiałem szybko nadrobić.

– Ojcze, czy nie było żal zostawić studentów w Lublinie?

To pytanie dotyczy i tej rzeczywistości, czy nie żal zostawić parafię?Jest to zawsze trudność rozstania czy smutek związany z rozstaniem, a równocześnie to poczucie, że wypełniając swoją misję ostatecznie robię to, czego chce Pan Bóg. Zmiana jest widziana dzięki temu jako kolejny etap. Nie doświadczam jej jako straty w tym znaczeniu, że włożyłem tu tyle pracy, ale że idąc dalej rzeczywiście wypełniam misję, do której Pan Bóg mnie przez zakon zaprasza czy posyła. To jest takie ciekawe, gdy popatrzy się na historię kościoła. Święty Paweł pisze w jednym z listów, że „ja siałem, a Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost”. To Pan Bóg daje wzrost, te zmiany mi pokazują, że to Pan Bóg daje wzrost i to o Niego chodzi, to Pan Bóg jest najważniejszy w każdej wspólnocie, to o Niego chodzi. To z Panem Bogiem budujemy relację, a duszpasterz ma pomagać. Jestem zaangażowany, daję siebie, ale nie należy to do mnie, tylko do Pana Boga.

– Wiem, że w wolnej chwili Ojciec trochę wędrował poznając ziemię podlaską…

Wędrowałem, jeździłem na rowerze i na nartach po Puszczy Knyszyńskiej. Najwięcej jeździłem samochodem i widziałem bardzo dużo pięknych miejsc. Gdy patrzę na mapę to dostrzegam dużo niezwykłych i ciekawych miejsc, ciężko jest mi je wymienić.

– Czy Ojciec jako astrofizyk miał czas popatrzeć w gwiazdy?

Troszkę patrzyłem w gwiazdy, ale niezbyt dużo, kilkakrotnie w poprzednie lato obserwowałem kometę, a wczesnym latem ciekawe zjawisko tzw. obłoków srebrzystych.

– Chciałabym zapytać o nową parafię świętego Stanisława Kostki w Wasilkowie.

Ta młoda parafia dopiero się rozwija, przybywa stopniowo ludzi i widać wyraźnie, że są to osoby, które chcą angażować się w życie parafii, np. porządkowanie i dekorowanie kościoła, branie udziału w liturgii. To jest parafia w rozwoju i druga rzecz: parafię tę cechuje rodzinny charakter, rodzinny klimat. Znamy się my, kapłani z wiernymi, ale też i sami parafianie są sobie bliscy.

– Czy parafianie mieli wpływ na Ojca?

Oczywiście. Pan Bóg zawsze uczy nas nawzajem przez każde spotkanie. Parafianie uczyli mnie bezpośrednio i pośrednio. Pośrednio uczyli mnie cech, których oni ode mnie potrzebowali. Przez swoje oczekiwania uczyli mnie wiele. Myślę też, że z drugiej strony nasi parafianie uczyli mnie bardzo dużo przez ich zaangażowanie, troskę o kościół i wspólnotę. Trzecia rzecz, to myślę, że uczyłem się od parafian otwartości i jak mawiał Ignacy „szukania oparcia, ratunku w Panu Bogu samym”. Coś się dzieje trudnego, coś się dzieje pięknego, to od razu idziemy do Pana Boga. Widzę, jak parafianie przychodzą modlić się czy uczestniczyć w sakramentach – dzieje się coś, to idziemy do Pana Boga od razu, od razu. To bardzo mocno nasi parafianie mi pokazywali.

– Czas pandemii był taki trudny dla parafii…

Czas pandemii dla wszystkich był trudny i dla parafii też. Z jednej strony chciało się zwoływać ludzi, coś konkretnego robić, na przykład to, co robiliśmy przed pandemią: organizowaliśmy spotkania ignacjańskie, piłkę halową z mężczyznami z parafii czy różne inne wydarzenia. A tutaj trzeba było godzić to pragnienie z wymaganiami związanymi z pandemią – trzeba było troszczyć się najpierw o wzajemne bezpieczeństwo. To było bardzo trudne. Próbowaliśmy w różny sposob z izolacji, którą przyniosła pandemia wychodzić, czy przez rozwój kanałów online, transmisje liturgii, ale też przez to, że włączyliśmy się na początku pandemii w działania w Wasilkowie, m.in. rozdając maseczki ludziom starszym i pytając, czy mają jakąś pomoc, czy ktoś się troszczy i robi zakupy itp.

– Ojciec na początku wspomniał wspólnotę WŻCh, a co Ojciec mógłby powiedzieć członkom wspólnoty po trzyletniej współpracy?

To pytanie jest najłatwiejsze. Chciałbym powiedzieć – dziękuję, bardzo, bardzo dziękuję za tę trzyletnią współpracę. To co mnie urzeka we wspólnocie to troska o drugiego człowieka i osobiste zaangażowanie w życie wspólnoty, jak też w życie parafii. Wystarczy przypomnieć uroczystość erygowania parafii św. Stanisława Kostki w Wasilkowie, przygotowanie kaplicy, to wszystko by się nie udało, gdyby nie zaangażowanie wspólnoty. Pytanie, nad czym należy pracować, to myślę, że trzeba nam wszystkim wkładać wysiłek byśmy byli bliżej Pana Boga. To jest droga do świętości, zadanie dla każdej, każdego z nas.

– Prowincjał zakonu jezuitów posyła Ojca na tzw. III Probację. Na czym ona polega?

Teraz zostałem posłany na kolejny etap zakonnej formacji, która nazywa się III Probacją. To jest moment, kiedy jezuita po kilkunastu latach bycia w zakonie, po raz kolejny, wraca do podstaw życia zakonnego. Jest to czas nastawiony nie na apostolat zewnętrzny, ale na osobisty rozwój jezuity zarówno na płaszczyźnie relacji z Panem Bogiem, na płaszczyźnie duchowej, jak i na płaszczyźnie ludzkiej, na płaszczyźnie relacji z innymi, a szczególnie ze wspólnotą zakonną i zakonem jako całością. Można powiedzieć najkrócej, że jest to kolejny rok nowicjatu, czas pogłębionego poznania duchowości zakonu po kilkunastu latach praktycznego poznawania siebie i zakonu, i po kilku latach pracy duszpasterskiej. Jest to bardzo cenne, bo można lepiej zintegrować doświadczenie apostolskie z życiem zakonnym.

Dziękuję Ojcu za poświęcony czas i za trzyletnią posługę na Podlasiu. Życzę zdrowia i sił w wypełnianiu nowego wyzwania oraz opieki Matki Bożej Dobrej Drogi. Szczęść Boże!

Białystok, 05 IX 2022 r. J. Żero-Grochowska (Białostocka WŻCH Magnificat)

Fot. J.Ż-G, M. Zimińska